Od dawna zabierałam się za ten post, ale lekko nie było. Nie dlatego, że nie chciałam. Po prostu, rok 2014 najzwyczajniej w świecie rozczarował mnie pod względem miniseriali. W związku z powyższym, nie przedstawię stricte miniseriali roku 2014, ale kilka tych, które w przeciągu ostatniego roku obejrzałam i uznałam za warte polecenia. Dla przypomnienia - część pierwsza, w której przedstawiłam "The fall" oraz "Broadchurch" - oba seriale doczekały się kontynuacji. W "The fall" wyszło to zdecydowanie lepiej.
1. "Black mirror", Channel4, 3 odcinki, 2011
Trzy historie, których się nie spodziewasz. Trzy postapokaliptyczne wizje świata. Trzy konsekwencje rozwiniętej cywilizacji. Każda historia zostaje osadzona gdzieś w przyszłości. Futuryzm pełną gębą, ale nie martwcie się, niewiele tam SF, chodzi bardziej o nową otoczkę dla dobrze nam już znanych problemów ludzkiej egzystencji.
Transgresja (moje prześmiewczo ulubione słowo) sztuki i moralności, życiowe dylematy, ślepe podążanie za bezwartościowymi ideałami, bezrefleksyjne podporządkowanie się zmyślonym autorytetom, życie w utartych schematach - to tylko niektóre z tematów podjętych w serialu. "Black Mirror" to taki twór, po którego obejrzeniu czujesz się, jak byś dostał obuchem w łeb. Zaczynasz się nerwowo zastanawiać nad swoim życiem. Gdzie jestem i dokąd zmierzam? Czy moje życie zawsze tak będzie wyglądało? Praca, przelew, wydaj. Gromadź i bądź szczęśliwy. Nie wyróżniaj się, nie myśl za wiele, nie przekraczaj granic systemu. Serial ma jeszcze dwa sezony.
2. "Olive Kitteridge", HBO, 4 odcinki, 2014
Crosby to malutkie miasteczko położone w Nowej Anglii. Tutaj żyje nasza tytułowa bohaterka. Jest nauczycielką matematyki w szkole średniej. Ma męża, Henrego, który jest właścicielem lokalnej apteki oraz syna w wieku szkolnym, Christophera. Olive jest osobą ciężką, kierującą się w życiu sztywno wyznaczonymi zasadami moralnymi. Jest chłodna i unika emocjonalnych uniesień. Mam wrażenie, że za twardą otoczką bohaterki kryje się jednak dobre serce i wrażliwość. Serial opowiada o wydarzeniach w życiu Olive na przestrzeni 25 lat. Małe miasteczko skrywa swoje tajemnice, przyzwyczajenia, tradycje, a my, widzowie, poznajemy je z perspektywy tytułowej bohaterki.
Mało tu radości, więcej smutku i problemów ludzkiej egzystencji. Gdzieniegdzie pojawia się cięty humor, który stanowi raczej śmiech przez łzy. Frances McDormand świetnie pasuje do roli chłodnej, nieco apodyktycznej kobiety w średnim wieku, której relacje z otoczeniem są zawiłe, ale zarazem bardzo prawdziwe. Dzięki temu postać Olive Kitteridge staje się nam bardzo bliska.
3. "Great expectations", BBC, 3 odcinki, 2011
Serial na podstawie powieści Karola Dickensa. Opowieść o dojrzewaniu, emocjonalnym rozwoju człowieka, zmianach światopoglądowych, wyznawanym systemie wartości i innych, młodzieńczych problemach. Wcale nie obejrzałam go ze względu na Scully. ;)
Głównym bohaterem jest Pip Pirrip. Wychowuje go starsza siostra z mężem, kowalem o imieniu Joe. Pewnego dnia Pip spotyka na swojej drodze zbiegłego więźnia. Przestępca prosi go o pomoc. W zasadzie ciężko nazwać to prośbą, niemniej chłopiec postanowił ukraść z domu kilka rzeczy i dostarczyć je zbiegowi. Jakiś czas później uciekinier zostaje złapany. Gdy Pip dorasta, rozpoczyna pracę przy boku Joe. Jest nieszczęśliwie zakochanym młodzieńcem, któremu brakuje pomysłu na siebie. Jego wybranką jest Estella, którą wychowuje niestabilna emocjonalnie stara panna Havisham (Scully!). Życie Pipa zmienia się, kiedy pewnego dnia otrzymuje od nieznanego darczyńcy ogromną sumę pieniędzy. Kim jest jego sponsor i jak potoczą się losy Pipa? Polecam obejrzeć. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz