Jakiś czas temu wpadł mi w oko plakat promujący Making a Murderer, miałam zrobić rozeznanie na jego temat, a że w tamtej chwili za bardzo nie miałam czasu, a jestem typem, który jak nie zapisze, to nie zrobi, to i później jakoś wypadło mi to z głowy. Aż tu wczoraj siostra mnie zapytała, czy widziałam. Jako że akurat miałam dobę, którą śmiało mogłam poświęcić na gnicie przed serialem, postanowiłam zmierzyć się z kolejną kryminalną historią.
Making a Murderer to thriller z Netflix Documentary Series. To historia Stevena Averego, mieszkańca hrabstwa Manitowoc w stanie Winconsin USA, który spędził 18 lat za kratkami za przestępstwo, którego nie popełnił. A to dopiero smutny początek jego historii.
Kiedy Steven miał się cieszyć wolnością, zacząć życie od nowa i wywalczyć od hrabstwa bardzo duże odszkodowanie (36 mln!!!), został oskarżony o morderstwo. I tu zaczyna się gra. Czy facet, który przez 18 lat siedział za przestępstwo, którego nie popełnił, chciałby teraz spieprzyć sobie życie? Zdania są podzielone, dowody co najmniej dziwne, a Steven ląduje w więzieniu.
Via Netflix
Za jego ułaskawieniem stawiło się mnóstwo ludzi, sprawa trafiła nawet do samego Baracka Obamy, który, niestety, ale nie posiada jurysdykcji w Manitowoc. Z tego, co udało mi się wygrzebać w odmętach internetu, sprawa jest w toku, a w styczniu bieżącego roku Steven podjął kolejne kroki ku ułaskawieniu, a raczej ponownemu wszczęciu procesu.
Co mnie poruszyło, oburzyło, zadziwiło? Nie licząc działań policji, wszechobecny kretynizm i zacofanie umysłowe prawie wszystkich osób biorących udział w procesach. Z wyjątkiem kilku prawników. Siostrzeniec, który ma ewidentne opóźnienie w rozwoju, a wszyscy (z samym siostrzeńcem włącznie) uważają go po prostu za tępaka, składa obciążające siebie i Stevena zeznania. W trakcie pyta policjantów, o której będzie mógł wyjść, bo chce obejrzeć mecz. Nie wiem, czy coś mogłoby bardziej świadczyć o tym, że ziomek kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, ze właśnie skazuje siebie na dożywocie.
Plusy i minusy Making a Murderer
+ świetna historia (o ile taką historię w ogóle można opatrzyć epitetem 'świetny')
+ rollercoaster u widza (nie powiesz mi, że nie było momentu, kiedy przynajmniej raz zwątpiłeś w niewinność Stevena)
+ staranność wykonania, czyli lata śledzenia sprawy
- tragicznie długie odcinki: 10, każdy trwa mniej więcej godzinę, a po obejrzeniu wszystkich jestem święcie przekonana, ze historię Stevena można by śmiało zmieścić w 3-5 odcinkach
Reasumując - bardzo polecam przebrnąć przez te 10 kolosów. Naprawdę ciekawa historia, daje do myślenia. Że też takie historie w ogóle mają miejsce... Ofkors, w moich zachwytach pozostaję trzeźwo myślącą racjonalistką - nic nie pobije The Jinx, o którym pisałam tutaj.
Making a Murderer to thriller z Netflix Documentary Series. To historia Stevena Averego, mieszkańca hrabstwa Manitowoc w stanie Winconsin USA, który spędził 18 lat za kratkami za przestępstwo, którego nie popełnił. A to dopiero smutny początek jego historii.
Kiedy Steven miał się cieszyć wolnością, zacząć życie od nowa i wywalczyć od hrabstwa bardzo duże odszkodowanie (36 mln!!!), został oskarżony o morderstwo. I tu zaczyna się gra. Czy facet, który przez 18 lat siedział za przestępstwo, którego nie popełnił, chciałby teraz spieprzyć sobie życie? Zdania są podzielone, dowody co najmniej dziwne, a Steven ląduje w więzieniu.
Via Netflix
Za jego ułaskawieniem stawiło się mnóstwo ludzi, sprawa trafiła nawet do samego Baracka Obamy, który, niestety, ale nie posiada jurysdykcji w Manitowoc. Z tego, co udało mi się wygrzebać w odmętach internetu, sprawa jest w toku, a w styczniu bieżącego roku Steven podjął kolejne kroki ku ułaskawieniu, a raczej ponownemu wszczęciu procesu.
Co mnie poruszyło, oburzyło, zadziwiło? Nie licząc działań policji, wszechobecny kretynizm i zacofanie umysłowe prawie wszystkich osób biorących udział w procesach. Z wyjątkiem kilku prawników. Siostrzeniec, który ma ewidentne opóźnienie w rozwoju, a wszyscy (z samym siostrzeńcem włącznie) uważają go po prostu za tępaka, składa obciążające siebie i Stevena zeznania. W trakcie pyta policjantów, o której będzie mógł wyjść, bo chce obejrzeć mecz. Nie wiem, czy coś mogłoby bardziej świadczyć o tym, że ziomek kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, ze właśnie skazuje siebie na dożywocie.
Plusy i minusy Making a Murderer
+ świetna historia (o ile taką historię w ogóle można opatrzyć epitetem 'świetny')
+ rollercoaster u widza (nie powiesz mi, że nie było momentu, kiedy przynajmniej raz zwątpiłeś w niewinność Stevena)
+ staranność wykonania, czyli lata śledzenia sprawy
- tragicznie długie odcinki: 10, każdy trwa mniej więcej godzinę, a po obejrzeniu wszystkich jestem święcie przekonana, ze historię Stevena można by śmiało zmieścić w 3-5 odcinkach
Reasumując - bardzo polecam przebrnąć przez te 10 kolosów. Naprawdę ciekawa historia, daje do myślenia. Że też takie historie w ogóle mają miejsce... Ofkors, w moich zachwytach pozostaję trzeźwo myślącą racjonalistką - nic nie pobije The Jinx, o którym pisałam tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz