wtorek, 31 marca 2015

Sztuka współczesna na propsie

Niesamowicie rzadko spotykam się z dobrym słowem na temat sztuki współczesnej. W znacznej większości najnowsze twory artystyczne spotykają się z zalewem hejtu. Często zastanawiam się nad powodem takiej a nie innej reakcji. Jestem człowiekiem myślącym krytycznie. Zadaję pytania i wyciągam wnioski. Wiem, kiedy mi się coś podoba, a kiedy uznaję coś za chłam i hochsztaplerstwo.

Wydaje mi się, że wyrażenie sądu w stylu "To jest jakiś żart" jest najłatwiejszym rozwiązaniem. Ciężej jest się zastanowić, przeanalizować, pomyśleć nad możliwymi rozwiązaniami i interpretacjami. Już Malewicz spotykał się z hejtem, więc wyobraźcie sobie, co dzieje się obecnie na naszym poletku sztuki. A trudne słowa, np. suprematyzm, nie ułatwiają niczego.

Jako filozof, zacznę od pytań. Co nazywamy dziełem sztuki? Jakie wyznaczamy kryteria? Kim jest artysta? Kto nadał mu tę etykietkę? Czy sztuka w dzisiejszych czasach ma jeszcze sens? A może wyczerpała się już dawno i powinniśmy zostawić ją w świętym spokoju? Dlaczego artyści uzurpują sobie prawo do żądania czegokolwiek od państwa/społeczeństwa (ubezpieczenie, emerytury, takie tam...)?

To pytania, które narzucają nam dość negatywne nastawienie do rozważań nad sztuką współczesną. A może by tak zmienić kierunek i zacząć od podstaw? Jakie są fundamenty sztuki współczesnej? Kim jest dzisiejszy odbiorca sztuki?

Awangarda. Mówi wam to coś? I nie mam na myśli kina i kawiarni. Avant garde - straż przednia. Znaczy to mniej więcej tyle, że w XX wieku artyści postanowili rzucić w cholerę dotychczasowe trendy i style i tym samym naznaczyć się mianem małych bogów. Tak, macie rację, jest w moich słowach nutka sarkazmu. Sarkazm wynika z przeświadczenia artystów, że od tej (awangardowej) chwili, będą oni wyznaczać rytm reszcie społeczeństwa. Skierują tępy lud na odpowiednie idee, pokażą im co, jak i z czym. Z tej jakże pięknej idei narodziło się mnóstwo -izmów. Konstruktywizm, kubizm, futuryzm, fowizm, ekspresjonizm, surrealizm, dadaizm, a obok nich coś, co ma znaczenie dla dalszych twórczych poczynań - sztuka konceptualna.

Kojarzycie pisuar okrzyknięty dziełem sztuki? To Fontanna Marcela Duchampa, sztandarowy przykład sztuki konceptualnej. Oczywiście, moglibyśmy to uznać za dowcip. Tylko że w sztuce konceptualnej nie liczy się efekt końcowy, produkt, dzieło, tylko sam proces twórczy, idea, pomysł. Inny zarzut wobec tego typu poczynań - nie potrafią, nie mają nic innego do zaproponowania, robią debili z odbiorców sztuki. To na dowód, że potrafią, zaprezentuję inną pracę autora pisuaru.


Sztuka przestała pełnić funkcję ozdobników, a zaczęła pokazywać świat jakim jest. Artysta przestał być rzemieślnikiem, stał się komentatorem otaczającej go, nie zawsze miłej i pięknej, rzeczywistości. Temat sztuki konceptualnej może się ciągnąć w nieskończoność. Chciałam wam tylko przybliżyć zjawisko, które przyczyniło się do obecnego położenia i postrzegania sztuki współczesnej.

Kolejny zarzut - "co autor miał na myśli?", czyli dlaczego musimy tłumaczyć i wyjaśniać dzieła sztuki? Uważam to za dość głupi zarzut, bo tak naprawdę, żeby zrozumieć cokolwiek, musimy mieć jakieś tło. Fundamenty, proszę was. Tu raczej wyłazi na wierzch inny problem - nasze lenistwo. Nie chce nam się przygotowywać, wychodzimy z założenia, że kultura to taka rzecz, która zrobi nam dobrze na zawołanie. Nie ma niczego na zawołanie. W dzisiejszych czasach nawet w mordę ciężko dostać za darmo.

Druga możliwość - dlaczego perwersyjnie zakładamy, że musimy wszystko kończyć i zamykać? Umberto Eco wymyślił fajną rzecz - dzieło otwarte. To koncepcja, która w pewien sposób łamie tradycyjny model procesu artysta-odbiorca, opisywanego i zagłębianego niejednokrotnie przez estetykę filozoficzną czy historię sztuki. Odrzućmy na bok wyuczone korelaty sztuki. Inspiracja, idea, wartości, artysta, proces, dzieło, wartości, interpretacja, odbiorca. Chrzanić to. Mamy oto przed sobą twór, który daje nam możliwości. Jakie one będą, zależy tylko od nas samych. Spodoba ci się, skojarzy z pozytywnymi emocjami, łąką i śpiewem ptaków - świetnie. Nie spodoba, uznasz to za brak pomysłu, kunsztu, skila, uważasz, że zrobiłbyś lepiej - świetnie, zrób.

Gdy następnym razem (a może za pierwszym razem) przekroczycie próg muzeum czy galerii, nie oczekujcie zbyt wiele. Dajcie sobie odpocząć, pozwólcie dojść do głosu waszym naturalnym i niewymuszonym instynktom. Sztuka, która zmusza do myślenia, to wartościowa sztuka. Jeżeli wyniesiecie ze sobą refleksję, radość, złość, zażenowanie, to wszystko z wami w porządku.