czwartek, 16 stycznia 2014

Nienazwane

W ubiegły czwartek miałam przyjemność uczestniczyć w uroczystym otwarciu Centrum Ekspozycyjnego Stara Kotłownia Wydziału Sztuki UWM. Będzie to miejsce wszelkich działań wystawienniczych Wydziału Sztuki. Od siebie mogę jedynie powiedzieć, że trzymam kciuki! Miejsce bardzo oryginalne, ale i wymagające pod względem wystawienniczym. Otwarciu towarzyszyła wystawa prac dwóch autorek bezpośrednio związanych z Wydziałem Sztuki, Anny Drońskiej oraz Violetty Kulikowskiej-Parkasiewicz. Kuratorem wystawy jest Małgorzata Bojarska-Waszczuk, którą mam przyjemność znać osobiście. Stara Kotłownia ma w planach propagowanie sztuki współczesnej, nie tylko z regionu Warmii i Mazur. Brzmi obiecująco :)

 
Wystawa nosi tytuł "Nienazwane. Anna Drońska - obrazy, Violetta Kulikowska-Parkasiewicz - rysunki". Twórczość pierwszej artystki nie jest mi obca, miałam z nią styczność podczas studiów, kiedy odbywałam staż w olsztyńskim BWA. Wtedy też, ku mojemu ogromnemu zadowoleniu, BWA prezentowało wystawę prac Anny Drońskiej pod intrygującym tytułem "Opuszczone-odzyskane" (kwiecień - maj 2012). Sztuka Pani Drońskiej dla większości odbiorców nie należy do sztuki łatwej i przyjemnej. Według mnie jest zachwycająca. Przyciąga uwagę swoją drobiazgowością, konsekwencją i wykorzystaniem niecodziennych materiałów. Dla mnie, wielkiej fanki niekonwencjonalnych rozwiązań to raj. W obecności prac tej autorki czuję się jak dziecko w sklepie z cukierkami. Postanowiłam zrobić kilka zdjęć i przybliżyć wam obiekty mojej fascynacji.


Anna Drońska
"Obraz V. Porosty"
2010, technika własna, mieszana
160/200 cm

Nie wiem jak wy, ale ja, jak tylko patrzę na ten obraz, to czuję zapach rdzy i porostów. Coś pięknego. Miałam przeogromną ochotę go dotknąć, wchłonąć całą sobą, ale dobre wychowanie mnie przed tym powstrzymało. Obraz przywodzi mi na myśl przemijanie, rozkład, starość, wszystko to, co niepotrzebne, zapomniane i niechciane. Teraz, na nowo przejęte i odzyskane przez porosty.






Anna Drońska
 "Obraz VIII. Karaczany"
2011, technika własna, mieszana
160/200 cm

To trzeba zobaczyć z bliska. Zeschła, odpadająca biała farba, a poniżej linia życia wyznaczona przez... karaczany! Ten obraz kojarzy mi się z opuszczonym szpitalem. Nie do końca sama wiem dlaczego, ale w zasadzie dla mnie jest to poczekalnia opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Może za dużo horrorów oglądam. Mam wrażenie, że te kawałeczki obrzydliwie odpychającej farby kryją w sobie nieopowiedziane historie, a karaczany są jedynymi ich świadkami.








Anna Drońska
 "Obraz VII. Grzyby"
2011, technika własna, mieszana
160/200 cm

Nie udało ni się uchwycić całego obrazu, jest to jedynie mała część, ale wierzę, że oddaje klimat całości. W dzieciństwie uwielbiałam niedzielne wycieczki rodzinne, podczas których miałam szansę "pozwiedzać" przepiękne, mazurskie lasy. Las jest dla mnie miejscem wyjątkowym, magicznym, kryjącym liczne tajemnice. Pozwolę sobie przybliżyć fragment tekstu autorki, który znalazł się w katalogu wystawy "Opuszczone-odzyskane":
"(...) współcześni zdają się nie doceniać królestwa grzybów. Nauczeni aby przywiązywać wagę jedynie do tego co materialne, namacalne i przede wszystkim przeliczalne, trwamy w błogiej nieświadomości istnienia w naszym otoczeniu super organizmów. Niewidzialna sieć grzybni oplata świat. Z jakiegoś powodu uczy się naszych niedoskonałości, analizując ubytki w ludzkich systemach odpornościowych."*

Powyższe prace autorstwa Anny Drońskiej są dla mnie wulkanem energii, emocji i przemyśleń. Przedstawione na wystawie prace autorstwa Violetty Kulikoswkiej-Parkasiewicz leżą na przeciwnym biegunie. Niosą spokój i ukojenie. Są łagodne i jak powiedziała sama artystka, bardzo intymne. Dlatego postanowiłam pozostawić przy nich lukę na indywidualne przemyślenia każdego z nas.
Polecam zapoznać się wypowiedzią artystki na temat jej twórczości, tutaj -> klik












Odwiedziny Centrum Ekspozycyjnego Stara Kotłownia pozwolę sobie podsumować pracą Pani Violetty Kulikowskiej-Parkasiewicz:


W najbliższym czasie mam zamiar odwiedzić kilka interesujących mnie wystaw, o których na pewno tutaj wspomnę :)


* Katalog wystawy "Opuszczone-odzyskane", BWA Galeria Sztuki w Olsztynie, ISBN 978-83-89228-85-7

piątek, 3 stycznia 2014

Miniseriale kryminalne.

Przyznaję się, bardzo lubię seriale. Na długiej liście serialowych tasiemców, które obecnie śledzę znajdują się m. in. "Once upon a time", "Vikings", "House of cards", "Shameless", "Suits", "Hannibal", "Perception", "Masters of sex", "American horror story". Jak łatwo zauważyć, przekrój tematyczny jest dosyć obszerny. Każdy ma coś w sobie, jedne nudzą mi się szybciej, inne oglądam z zapartym tchem i zawsze, kiedy producenci robią przerwy "bo święta", "bo rozgrywki czegoś tam", "bo trzeba budżet uzbierać" moje serce krwawi. Z tych i wielu innych powodów bardzo lubię miniseriale.
Zdecydowanie wolę, żeby ograniczały się do max 5 odcinków. Szczególnie bliskie mojemu sercu są miniseriale kryminalne. Uwielbiam intrygi, zagadki, śledztwa, morderstwa, konteksty zbrodni... Oczywiście, jak na miłośniczkę kryminału przystało, szanuję szczególnie te historie, które wymagają ode mnie wysiłku intelektualnego, zapierają dech w piersiach, a niekiedy powodują, że szczęka mi opada. Postanowiłam przedstawić top 5 miniseriali (chociaż nie zawsze mini i nie zawsze w 100% kryminalnych), które najbardziej przypadły mi do gustu w ubiegłym roku. Jest to lista jak najbardziej subiektywna, ułożona wg tego, co mi się przypomni, nie jakiejś konkretnej skali ocen. Wszelkie sugestie, spory i krytyka są mile widziane :)

1. "Broadchurch" - ITV, 8 odcinków, 2013
Broadchurch to urocze, położone nad morzem, spokojne miasteczko, gdzie wszyscy się znają i są dla siebie życzliwi. Sielanka kończy się w momencie rozpoczęcia naszej kryminalnej historii, czyli tragedii rodziny Latimerów. Syn Marka i Beth, 11-letni Danny, zostaje znaleziony martwy na plaży. Pojawiają się pytania o przyczynę śmierci chłopca. Kiedy staje się jasne, że nie jest to śmierć samobójcza, zaczyna się poszukiwanie mordercy. Każdy mieszkaniec może być potencjalnym zbrodniarzem. Śledztwo utrudniają przepychanki detektywów, Ellie Miller i Alec Hardy nie pałają do siebie z początku sympatią. Ellie zna dobrze rodzinę Latimerów, przez co spotyka się z zarzutem braku obiektywizmu. Alec jest detektywem z zewnątrz, który zwinął sprzed nosa detektyw Miller awans. Odkrywanie kolejnych sekretów mieszkańców dodaje pikanterii całej historii i powoduje zamęt w przypuszczalnie łatwej do rozwiązania zagadce. W zasadzie wszystko w ostateczności się rozwiązuje, stąd moje zdziwienie i ciekawość na wieść o sezonie 2.

2. "What remains" - BBC, 4 odcinki, 2013
Dom przy Coulthard Street nie byłby żadnym wyjątkowym miejscem, gdyby nie fakt, że na strychu znaleziono zwłoki młodej kobiety, Melissy. Właściwie są to szczątki, gdyż okazuje się, iż śmierci kobiety nie odnotowano przez 2 lata. Dom to nie blok, składa się z zaledwie kilku mieszkań, jakim więc cudem żaden z mieszkańców nie zauważył zniknięcia sąsiadki z ostatniego piętra? Wśród uroczych sąsiadów poznamy przyszłych rodziców - Michael i Vidya dopiero co wprowadzili się do domu przy Coulthard Street i zajęci są głównie urządzaniem nowego gniazdka. Kolejne mieszkanko zajęte jest przez parę projektantek, Peggy i Elaine. Od początku sprawiają wrażenie co najmniej dziwnych. Następnie - Kieron, dziennikarz mieszkający z nastoletnim, odrobinę zbuntowanym synem, Adamem. Ostatnie mieszkanie na parterze należy do starszego nauczyciela matematyki, będącego również właścicielem domu, Joe. Oficjalnie Joe mieszka sam, jednak widz szybko dowie się, że to nie do końca prawda. Sprawą zajmuje się detektyw Len Harper, który już za moment ma odejść na emeryturę. Sfrustrowany uznaniem śmierci Melissy za samobójstwo i zamknięciem śledztwa, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Co właściwie spotkało Melissę, czy mieszkańcy domu są tak niewinni jak początkowo nam się wydaje? Świetna historia i prawdziwy wulkan emocji rozgrywających się w mrocznych ścianach jednego domu.

3. "Mayday" - BBC, 5 odcinków, 2013
Mieszkańcy małego, brytyjskiego miasteczka z niecierpliwością czekają na coroczną paradę otwierającą majówkę. Wszystko wydaje się być dopięte na ostatni guzik, kiedy nagle okazuje się, że brakuje jednego, kluczowego elementu święta, Królowej Maja. Tegoroczną Królową została 14-letnia Hattie Sutton, która w ostateczności nie dociera na paradę. Jesteśmy świadkami zniknięcia dziewczyny oraz narastającego w miasteczku napięcia. Czy Hattie uciekła? A może ktoś ją skrzywdził? Jeśli tak, który z mieszkańców mógłby pragnąć jej krzywdy? Może to Malcolm Spicer, który w wyniku działań dziewczyny na rzecz środowiska stracił ogromną inwestycję? Czy krew odkryta na koszulce policjanta przez żonę, również policjantkę, zadziała na jego korzyść czy szkodę? A może bliźniaczka Hattie, Caitlin, wie więcej niż mówi? Sytuacja staje się coraz bardziej nieznośna, mieszkańcy zaczynają podejrzewać i wytykać siebie nawzajem. Rozpoczynają się poszukiwania dziewczyny. Fajna historia podpięta pogańskim nastrojem, ciut absurdalne rozwiązanie sprawy.

4. "Lightfields", ITV, 5 odcinków, 2013
Losy 3 rodzin zamieszkujących Lightfields w Suffolk w różnych okresach czasu (1944, 1975, 2012). Rodziny łączy coś więcej niż jedno miejsce. To młoda dziewczyna, która zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. W 1944 roku w wyniku ewakuacji z Londynu do Lightfields przybywa Eve wraz z młodszą siostrą, Vivien. Eve pomaga właścicielom farmy i zaprzyjaźnia się z ich córką, Lucy, która później ginie tragicznie w pożarze stodoły. Akcja w tym czasie skupia się przede wszystkim wokół żalu rodziny po śmierci córki oraz dochodzeniu Eve, która za wszelką cenę stara się dowiedzieć, co właściwie wydarzyło się w stodole i jak doszło do tragicznego wypadku. Minęło 31 lat od zdarzenia, kiedy do Lightfields przyjeżdża Vivien z córką, Clare. Wyjazd został zaplanowany na 6 tygodni, głównie po to, aby Vivien mogła odpocząć i przemyśleć swoje rozpadające się małżeństwo. Co dziwne, Vivien nie przypomina sobie, żeby odwiedziła kiedyś to miejsce, zupełnie tak, jakby jej umysł wymazał ten okres z pamięci. W 2012 roku obserwujemy, jak do Lightfields powraca bratanek Lucy, aranżując dom na mały, przytulny hotelik. Kiedy do domu przyjeżdża Pip, brat tragicznie zmarłej dziewczyny, zauważa, że wokół rodziny dzieją się niewyjaśnione zjawiska, które bierze za odwet niespokojnej duszy Lucy. Historia zakręcona, ale ciekawa. Smaczku dodaje wątek paranormalny zaserwowany w naprawdę nienachalny i przyjemny sposób.

5. "The fall", RTE, BBC, 5 odcinków, 2013

Nie będę kłamać i od razu się przyznam, że serial obejrzałam z powodu Scully. Gillian Anderson po "The fall" przestaje być wyłącznie Scully. Naprawdę, chapeau bas za rolę inspektor Gibson. Bardzo dobrze wykreowana postać. Rzecz dzieje się w Północnej Irlandii w mieście Belfast, gdzie dochodzi do serii morderstw. Po prawie miesiącu bezowocnego dochodzenia i kolejnych zbrodniach, lokalna policja decyduje się na zaangażowanie kogoś z zewnątrz. Inspektor Stella Gibson przejmuje śledztwo. Pod jej dowództwem policja powoli rozpracowuje motywy i sposób działania seryjnego mordercy, którego ofiarami padają młode kobiety o określonym typie urody, pozycji społecznej itp. Od początku wiemy, kto jest mordercą. To Paul Spector, mąż, przykładny ojciec dwójki dzieci, pracujący jako "bereavement counsellor", czyli ktoś wspierający rodziny po śmierci bliskich. Serial nie daje chwili wytchnienia, jest pełen zwrotów akcji, która nie kończy się wraz z 5 odcinkiem. W tym roku zobaczymy sezon 2. Już się nie mogę doczekać.

Rok 2013 opiewał w bardzo dobre kryminalne historie, mam nadzieję, że 2014 również mnie nie zawiedzie.